„Zadziwiające, jak wielu ludzi wstydzi się swego ciała, a jak niewielu swojego umysłu.” Taką sentencję przeczytałem niedawno na Facebooku. Nie wiem, kto ją ułożył, ale naprawdę wiele mówi o czasach, w których żyjemy. Może wpływa na to fakt, że ciało można udoskonalić botoksem, przeszczepem; można w jednym miejscu naciągnąć, w innym popuścić…
Niestety, z umysłem nie da się nic zrobić. Można ewentualnie milczeć, aby nie narażać się na pozbawienie złudzeń na temat swojej umysłowej kondycji. Wiem, nieładnie się wymądrzać, ale aż dziw bierze, że niektórzy nie potrafią korzystać z tej okazji. I plotą bzdury o rzeczach, o których nie mają zielonego pojęcia. Tyczy to także osób publicznych, które żyją za pieniądze podatników. Przykładów nie podaję, choć można je czerpać garściami i nie mają one ani barwy partyjnej, ani nie są uwarunkowane wykształceniem, pochodzeniem, miejscem zamieszkania… Jakkolwiek to zabrzmi, przyznać należy, że głupota jest bardzo demokratyczna, jak skłonność do nałogów. Ponoć Einstein stwierdził, że tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota, choć co do wszechświata nie miał pewności. Mnie zaś brakuje odwagi, aby ten cytat komentować, więc zmienię temat. Otwarto oferty na budowę ronda przy skrzyżowaniu ul. Legnickiej z Piłsudskiego. Niestety, powodów do radości nie ma, bo okazało się, że oferenci zaproponowali ceny dwa razy wyższe niż się spodziewano. Mnie to – wziąwszy pod uwagę perspektywy inflacyjne – specjalnie nie dziwi, bo nikt nie chce do żadnego ronda dokładać. Martwi mnie jednak coś o wiele ważniejszego. Otóż mieszkam w Głogowie trzydzieści lat i od początku słyszałem o drugiej przeprawie mostowej; że już niebawem, za rok, może dwa… Zmieniały się władze rządowe i samorządowe, upadały gabinety (także rządowe), powstawały i odchodziły w cień historii partie polityczne, a po trzech dekadach obiecanek-cacanek termin oddania drugiego mostu wciąż pozostaje mglisty i odległy. Z tego co wiem, na etapie wczesnego projektowania. I znowu optymiści mówią, że za pięć lat… Niestety, ja pogodziłem się z faktem, że raczej nie popatrzę już na Odrę z perspektywy nowego mostu. Bo licznik lat szybko bije, a średnia długość życia w Polsce maleje... W gruncie rzeczy na to ostatnie nie narzekam, wszak nie jest najważniejsze ile lat się przeżyje, ale jak się przeżyje. A przecież... Sparafrazuję słowa piosenki. „ja to mam szczęście, że w tym momencie żyć mi przyszło w kraju nad Wisłą (…) Mój kraj szczęśliwy piękny prawdziwy… Czyż nie lepiej żyć krócej w kraju szczęśliwym, niż dłużej w nieszczęśliwym? Oj, bo się zagalopowałem. Wracam zatem do inwestycji. Skoro nie można mieć rzeczy wielkich, to chciałbym doczekać przynajmniej tego wspomnianego ronda, niedaleko którego mieszkam. Fajnie byłoby po nim pojeździć swoim autem. Może jednak coś da się zrobić? Półrondo chociaż? Albo zrobić rondo bez asfaltu, wysypane żwirem? Jak most-pomnik w Parku Sapera. Zawsze taniej. I łatwiej coś dokończyć, niż zaczynać od nowa, prawda? Ale zostawiam snucie odległych perspektyw. Mamy fajne głogowskie „świeżynki”. Na przykład trzynastolatka tak pijanego…. E tam, pijanego… Tak zalanego, że pogotowie na sygnale przewiozło go do szpitala. Podano mu nawet kroplówkę, aby bezpiecznie wytrzeźwiał. Policja zaraz rozpoczęła poszukiwania kto go upił, może kto sprzedał alkohol, kto nie dopilnował…. Nie wiem czy już wszystko zostało do końca ustalone, ale kryminalistyczny instynkt podpowiada mi, że chłopak pędzi bimber u babci w piwnicy. Trochę boję się nawet o tym pisać, bo jeszcze ktoś wpadnie, aby pozamykać babciom piwnice (albo – w zależności od tego którzy radykałowie będą posiadali moc sprawczą – babcie w piwnicy). Na koniec życzę pięknego weekendu, wszak niebawem – tak moje pokolenie śpiewało w podstawówkach – w „zieloność i kwiaty wiosenne odziany zawita dzień pierwszomajowy…” Dalej nie cytuję, ale 1 maja jest zawsze pięknym dniem. I początkiem miesiąca zakochanych… Niech żyje miłość!
Stefan Górawski