Pierwszy weekend kwietnia będzie przebiegać pod znakiem historii i wydarzeń związanych z osiemdziesiątą rocznicą zakończenia walk o Głogów, która przypada 1 kwietnia.
Tegoroczny, trzeci Głogowski Festiwal Historyczny zapowiada się bogato i interesująco. Rozpocznie się już w piątek 4 kwietnia Galą XIII Nagrody Historycznej Głogowskiego Wehikułu Czasu w Teatrze im. Andreasa Gryphiusa. Gościem specjalnym Gali będzie dr hab. Joanna Nowosielska-Sobel, która wygłosi wykład na temat kształtowania się tożsamości lokalnej mieszkańców Dolnego Śląska po II wojnie światowej.
Sobota będzie wypełniona prezentacjami grup rekonstrukcyjnych odtwarzających czasy II wojny światowej na Rynku Starego Miasta. Poza tym będzie zwiedzaniu schronów oraz prelekcja Mateusza Delinga, współautora kanału internetowego "Tank Hunter".
Natomiast w niedzielę w ruinach Kościoła św. Mikołaja będziemy mieli możliwość obejrzeć inscenizację "Upadek Festung Glogau"
Teatr może stać się sposobem na ukazanie wielu problemów, o których nie zawsze łatwo jest mówić. Poprzez teatr i umiejętnie zrobione scenki łatwiej przychodzi zrozumienie ważnych tematów. Dlatego też scenki teatralne będą jednym z elementów panelu dyskusyjnego, który odbędzie się 2 kwietnia o godz. 9.30 w Centrum Kultury MOK. Panel ten jest częścią projektu realizowanego przez uczennice II Liceum Ogólnokształcącego w Głogowie.
Rozmawiam z Julią Żurko, Martyną Trzeszcz, Marcjanną Wołoszyn, Hanną Więdłochą :
GIK: Co to za projekt?
Julia: Projekt „Zamknij oczy, otwórz serce” organizowany jest w ramach ogólnopolskiej olimpiady „Zwolnieni z teorii”. Dotyczy niewidzialnej niepełnosprawności, czyli problemów zdrowotnych i wynikających z nich ograniczeń i trudności, a które nie są widoczne.
GIK: Jaki jest cel projektu?
Julia: Chcemy pokazać młodzieży i dorosłym, że problemy związane z niewidzialną niepełnosprawnością, z chorobami, których nie widać są naprawdę duże, ale najczęściej niezauważalne i bagatelizowane.
Marcjanna: Chcemy uświadomić jak największej liczbie osób ten problem. Pokazać, że to nie jest takie proste żyć z chorobą, której nie widać. Taka osoba potrzebuje większego zrozumienia, czasem pewnych ułatwień. To dla innych nie jest oczywiste.
Julia: Inni traktują takie osoby, jak osoby zdrowe. Uważają, że osoba jest leniwa, że coś sobie wymyśla. A tak naprawdę może to być związane z chorobą, którą ma.
GIK: Jak doszło do tego, że ten projekt powstał?
Julia: Wyszło to w zasadzie ode mnie, ponieważ sama jestem osobą niepełnosprawną, mam chore oczy [red. choroba nie dotyczy zwykłej wady wzroku, jakie ma wiele osób] i od lat zmagam się z tym problemem. To się wzięło z moich doświadczeń. Wiem, jak ludzie traktują mnie w różnych sytuacjach, jak często miałam chwile, kiedy źle zostałam potraktowana z powodu mojego zachowania, moich reakcji, a to był wynik choroby. Chciałam realnie wpłynąć na świadomość społeczną, żeby problem został zauważony.
Zebrałam dziewczyny. Najpierw odezwałam się do Marcysi, ponieważ wiem, że ma cukrzycę i zmaga się z podobnymi problemami. Dalej już poszło. Została włączona Martyna i Hania. I tak stworzyłyśmy projekt „Zamknij oczy, otwórz serce”.
GIK: Kto kieruje projektem?
Julia: Ja jestem koordynatorem, a czuwa nad nami pan Kuziak, dyrektor naszej szkoły.
GIK: Jakie podejmujecie działania w ramach projektu?
Julia: działamy w social mediach, tworzymy posty, umieszczamy nagrania, w których rozwijamy ten temat bardziej szczegółowo. Jesteśmy w stałym kontakcie z mediami. Chcemy jak najbardziej nagłośnić naszą sprawę.
Hanna: Organizujemy warsztaty w szkołach, w przedszkolach, opowiadamy o niewidzialnych niepełnosprawnościach.
Martyna: W przedszkolach i szkołach podstawowych już byłyśmy, a na koniec robimy panel dyskusyjny, na który są zaproszone głównie szkoły średnie. Chcemy dotrzeć do osób w różnych wieku, od najmłodszych do najstarszych.
GIK: Z jakim odzewem spotykają się Wasze propozycje warsztatów?
Julia: Myślę, że z bardzo fajnym. Jedno przedszkole samo się do nas odezwało, również w SP 14 odezwali się do nas, żebyśmy zrobili jeszcze więcej takich warsztatów.
Cieszy się to zainteresowaniem, ponieważ jest to temat, który nie jest poruszany, który jest pomijany. Jak przeglądałam tematy różnych projektów, to nie spotkałam się z takim, jak nasz.
GIK: Na czym polegają te warsztaty?
Julia: Udało nam się znaleźć sposób, jak pokazać poprzez zabawę, jak niektóre osoby funkcjonują, na przykład dawałyśmy im różne okulary, przez które mogły zobaczyć, jak niektóre osoby widzą. Również poprzez różne zadania, jak np. podrzucanie balona i jednoczesne rysowanie, różne zadania z rękawicami, w których dzieci wycinały. Tu zwróciłyśmy uwagę na nadwrażliwość dotyku, a także ograniczenie możliwości manualnych. Chodzi o to, żeby dziecko, które radzi sobie lepiej, zobaczyło, jak to jest, gdy radzi sobie gorzej. To nie tylko gorszy efekt działania, ale też poczucie zawstydzenia lub złość, zniecierpliwienie, frustracja. Dzieci naprawdę fajnie to przyjęły.
GIK: Czy łatwo przyszło Wam poprowadzenie warsztatów?
Hanna: Ja osobiście miałam lekki stres. Bałam się, jak dzieci nas odbiorą, czy będą słuchać, czy będą zainteresowane, czy się nie zatnę i nagle przestanę mówić. Ale okazało się, że dzieci były bardzo otwarte i zaciekawione. Wtedy ja poczułam się pewniej.
Martyna: Początkowo był stres, ale jak zaczęłyśmy opowiadać o naszych doświadczeniach, to okazało się, że sami zaczęli się zgłaszać, chcieli podzielić się swoimi historiami.
Julia: Musiałyśmy się przestawić, żeby opowiedzieć dzieciom, zwłaszcza przedszkolnym, w prosty sposób, żeby nie używać słów, których nie zrozumieją, np. dysfunkcja, bo po prostu nie wiedzą, co to jest.
GIK: Co jeszcze zrobiłyście w ramach projektu?
Martyna: organizowałyśmy w szkole kiermasz, żeby wspomóc jedną fundację. Pomógł nam w tym szkolny wolontariat.
Julia: Udało nam się zebrać 995 zł na Fundację :Możesz”, która zajmuje się podobnym tematem, jaki my poruszamy, czyli niewidzialną niepełnosprawnością.
Hania: Przeprowadziłyśmy też ankietę internetową na naszych social mediach, w której zadawałyśmy pytania, jak inni myślą, czy te osoby są dobrze traktowane, czy ten problem jest zauważalny. Wyszło na to, że wiele osób nie spotkało się jeszcze z tym problemem
Julia: Było też pytania, jak ocenia dana osoba poziom wiedzy na ten temat w Polsce, jak ocenia też wsparcie takich osób. I powiem, że pojawiły się różne ciekawe poglądy i odpowiedzi.
Hania: Tę ankietę będziemy podsumowywać podczas naszego panelu.
GIK: A co jeszcze będzie podczas panelu?
Hania: Na początku omówimy, na czym polega nasz projekt, o czym jest, do kogo jest skierowany, jakie były nasze działania przez ostatni czas. Później odbędą się prelekcje fizjoterapeutki Dagmary Zywer i pani psycholog Natalii Łagodzkiej. Powiedzą, jak to wygląda z ich perspektywy. Później będzie występ aktorów. Na koniec planujemy podziękowania dla naszych partnerów i sponsorów, bo też takowych mamy, Chcemy podziękować im za pomoc, jakiej nam udzielili. Przewidujemy taki moment podczas panelu.
GIK: Jednym z elementów panelu będą scenki teatralne. Co będą przedstawiać?
Julia: Będzie sześć scenek teatralnych. Każda będzie zawierać inny problem, m.in. dotyczący wzroku, problem osób z cukrzycą, problemy osób z depresją, również z autyzmem.
Tematy są różne, bo zależało nam, żeby pokazać jak najwięcej problemów.
GIK: Kto pisał scenariusze i skąd czerpałyście materiał do tych scenek?
Marcysia: Pisała głównie Julia.
Julia: Opierałyśmy na własnych doświadczeniach, głównie moich i Marcysi, oraz na doświadczeniach osób nam dobrze znanych. Starałyśmy się pokazać, jak osoby z niewidoczną niepełnosprawnością są odbierane, gdy same mają z czymś problem, kiedy jest im trudniej niż ludziom zdrowym.
GIK: Dlaczego zdecydowałyście się na scenki teatralne?
Marcysia: My możemy dużo mówić na ten temat, mogą mówić specjaliści, ale kiedy się pokaże realny problem, na czym on polega, jak się funkcjonuje z taką niepełnosprawnością czy chorobą, to wtedy więcej osób zrozumie, na czym polega problem.
Martyna: Jak byłyśmy w szkołach i mówiłyśmy o własnych doświadczeniach, to wtedy było większe zainteresowanie niż zwykłą teorią. Dlatego pokazanie problemu w scenkach może bardziej problem przybliżyć. Staje się on realny.
GIK: Kto zagra w tych scenkach? Skąd wzięłyście aktorów i kto ich przygotowywał?
Marcysia: Są to osoby, z którymi miałam już do czynienia, [red. zagrały w filmie według pomysłu i w reżyserii Marcysi]. A przygotowywałyśmy ich wspólnie.
GIK: Do kogo panel jest skierowany?
Julia: Zaprosiłyśmy uczniów szkół średnich. Zapraszamy również ludzi dorosłych.
Martyna: Osób ze szkół średnich nie będą interesowały warsztaty takie, jakie prowadziłyśmy dla przedszkoli i szkół podstawowych, bo są w stanie zrozumieć trudniejszą tematykę przekazaną przez fachowców. Dlatego zaprosiłyśmy fizjoterapeutkę i panią psycholog.
GIK: Czego spodziewacie się po projekcie?
Julia: Chciałybyśmy, żeby ludzie byli bardziej uwrażliwieni na ten problem, żeby go dostrzegali. Ale też, żeby osoby chore nie bały się o tym mówić, żeby się nie wstydziły. Czasem boimy się oceny innych. Czasem trzeba powiedzieć, żeby ułatwić relacje. A inni żeby nie obawiali się pytać z obawy, że mogą urazić. Czasem warto dopytać, żeby wiedzieć, jak można pomóc osobie z niewidoczną niepełnosprawnością.
GIK: Projekt jeszcze się nie zakończył, ale czy możecie już powiedzieć, czego Was nauczył?
Julia: Nauczyłam się bardzo dużo. W tym projekcie musiałyśmy zdobyć budżet, pozyskać partnerów, zadbać o informacje w mediach.
Martyna: Nauczyłyśmy się współpracy w grupie.
Hania: Zdobyłyśmy dużo doświadczenia: jak załatwić coś, jak się skontaktować z ludźmi.
Julia: Musiałam wyjść ze strefy komfortu. Wcześniej czasem trudno mi było zadzwonić do obcych ludzi. Tutaj trzeba było się przełamać, spróbować. Mnie ten projekt bardzo rozwinął.
GIK: Dziękuję za rozmowę. Życzę powodzenia i kolejnych wspaniałych projektów.
rozmawiała Elżbieta Bock-Łuczyńska
Kwiecień nadchodzi! A wraz z nim kolejne wydarzenia kulturalne i historyczne. Bo właśnie wydarzenie historyczne zdominuje ten miesiąc - to III Głogowski Festiwal Historyczny. Odbędzie się w pierwszy weekend kwietnia. Rozpocznie się w piątek Galą Głogowskiej Nagrody Historycznej, a w sobotę i niedzielę będzie wiele wydarzeń rekonstrukcyjnych.
Co poza tym? Miejska Biblioteka Publiczna zaprasza na popołudnia z "Arte po polsku" we wtorki oraz na kolejne spotkanie dyskusyjnego Klubu Książki.
We wtorki odbywają się w Klubie Mayday "Wtorki z Historią". Z powodu rozpoczynającego się remontu wykłady zostają przeniesione do Teatru im. Andreasa Gryphiusa. Pierwszy wykład odbędzie się 8 kwietnia.
W Klubie Garnizonowym w kwietniu odbędzie się kolejna premiera Teatru PIERWIASTEK Z NAS.
A w Szkole Muzycznej I i II stopnia im. F. Liszta w najbliższą sobotę Dzień Otwarty. Warto skorzystać.
To tylko niektóre z licznych propozycji. Zapraszamy do zapoznania się ze szczegółowym planem Miejskiego Ośrodka Kultury:
Dziś Międzynarodowy Dzień Teatru!
Święto obchodzimy od 1962 roku. Zostało ustanowione z inicjatywy Międzynarodowego Instytutu Teatralnego na upamiętnienie inauguracji w Paryżu, 27 marca 1957 roku, Teatru Narodów – festiwalu, podczas którego spotkały się zespoły z obu stron żelaznej kurtyny. Dlatego Dzień Teatru obchodzony jest 27 marca.
Stałym elementem obchodów tego święta jest orędzie, które wygłaszają wybitne osobistości teatru na zaproszenie MIT. W tym roku autorem orędzia jest Theodoros Terzopoulos – wybitny grecki reżyser i dramatopisarz. (Tłumaczenia na j. polski dokonała Julia Mark na zlecenie Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego.Tegoroczne orędzie jest ważnym głosem na temat znaczenia i roli teatru we współczesnym świecie:
"Czy teatr może usłyszeć sygnały SOS wysyłane przez dzisiejsze czasy, w świecie zubożałych obywateli, zamkniętych w celach wirtualnej rzeczywistości, zagubionych w dusznej prywatności? W świecie zrobotyzowanych istnień uwięzionych w totalitarnym systemie kontroli i represji obejmującym wszystkie aspekty życia?
Czy teatr jest zaniepokojony niszczeniem środowiska, globalnym ociepleniem, poważną utratą różnorodności biologicznej, zanieczyszczeniem oceanów, topnieniem lodowców, wzrostem pożarów lasów i ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi? Czy teatr może stać się aktywną częścią ekosystemu? Teatr zauważa od wielu lat wpływ człowieka na planetę, ale nie radzi sobie z tym problemem.
Czy teatr troszczy się o kondycję człowieka, jaka kształtowana jest w XXI wieku, w którym jednostką manipulują interesy polityczne i ekonomiczne, sieci informacyjne i opiniotwórcze korporacje? W którym media społecznościowe z jednej strony ułatwiają komunikację, z drugiej stanowią dla niej doskonałe alibi, zapewniając niezbędną bezpieczną odległość od Innego? Wszechobecne poczucie lęku przed Innym, odmiennym, Obcym, dominuje w naszych myślach i działaniach.
Czy teatr może stać się laboratorium współistnienia różnic za cenę lekceważenia otwartej rany?
Krwawiąca rana wzywa nas do rekonstrukcji mitu. Jak to określił Heiner Müller: „Mit jest agregatem, maszyną, do której można podłączać wciąż nowe i nowe maszyny. Dostarcza on energię, dopóki narastające przyspieszenie nie wysadzi w powietrze kręgu kultury”; i dodałbym – kręgu barbarzyństwa.
Czy reflektory teatralne mogą rzucić światło na społeczną traumę, zamiast zwodniczo oświetlać same siebie?
To pytania, na które nie ma ostatecznych odpowiedzi, ponieważ teatr od wieków istnieje i trwa dzięki pytaniom bez odpowiedzi.
Pytania te prowokuje Dionizos przechodząc przez miejsce swoich narodzin, mijając scenę starożytnego teatru, kontynuując w milczeniu swoją uchodźczą podróż poprzez krajobrazy wojny, dzisiaj, w Międzynarodowym Dniu Teatru.
Spójrzmy w oczy Dionizosa, ekstatycznego boga teatru i mitu, boga, który łączy przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, dziecka narodzonego dwukrotnie, z Semele i z Zeusa, wyraziciela płynnych tożsamości, kobiecej i męskiej, gwałtownej i łagodnej, boskiej i zwierzęcej, pomiędzy szaleństwem a rozsądkiem, porządkiem i chaosem – akrobaty na granicy życia i śmierci.
Dionizos stawia fundamentalne pytanie ontologiczne: „O co w tym wszystkim chodzi?”, pytanie, które popycha twórcę w stronę coraz to głębszego badania korzeni mitu i wielu wymiarów zagadki człowieka.
Potrzebujemy nowych sposobów narracji, by pielęgnować pamięć i kształtować nową etyczną i polityczną odpowiedzialność, która pomoże nam uwolnić się z rozmaitych form dyktatury współczesnego średniowiecza.
Theodoros Terzopoulos"
Co roku również Polski Ośrodek Międzynarodowego Instytutu Teatralnego ITI zaprasza wybitnego reprezentanta polskiego teatru do napisania polskiego orędzia. W tym roku przygotowała je Irena Jun – wybitna aktorka i reżyserka:
"27 marca na całym świecie obchodzony jest Międzynaroodowy Dzień Teatru; święto wszystkich Artystów, Rzemieślników i Pracowników Teatru. To święto Publiczności. Bo istotą teatru jest spotkanie z Wami, tu i teraz.
Dzisiaj jest nasze święto.
Teatr idzie z nami. Wierzymy, że jesteśmy w nim widziani, słuchani i rozumiani.
Przechodzimy przez sceny stare i nowe. Może trzeba by powiedzieć „młode”, bo to młodość najgoręcej marzy w teatrze i o teatrze.
Teatr idzie z nami. Nie jesteśmy sami, są z nami wybitni twórcy teatru amatorskiego, a także Ci, dla których teatr jest miejscem poszukiwań nowej formy wypowiedzi artystycznej.
Jestem dumna z teatru w Polsce, w którym znaleźli miejsce artyści z Ukrainy i Białorusi. Mamy poczucie wspólnoty w dzisiejszym świecie, który sam z siebie staje się teatrem tragicznym.
Teraz, kiedy waży się nasze bezpieczeństwo, musimy odważnie przeciwstawiać się agresji, brutalności i głupocie. Bądźmy solidarni ze wspólnotą artystów – obywateli świata.
Teatr idzie z Tobą i ze mną przez czas. Idą z nami wielcy bohaterowie teatralni, dramatu polskiego i światowego. Idziemy w przyszłość. To brzmi dumnie, bo wiara w siłę teatru jest jak klejnot naszej kultury, wyobraźni, pracy, naszego rozumu i serca.
Bo nie jest ś w i a t ł o, by pod korcem stało,
Ani s ó l z i e m i do przypraw kuchennych,
Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy; praca – by się zmartwychwstało.
To fragment Promethidiona Cypriana Kamila Norwida, który dedykuję Wszystkim Ludziom Teatru."
Wyjście - noc alternatywna 2025 to wydarzenie, które wszystkim na pewno na długo zapadnie w pamięć. Dużo nowych, interesujących artystów, sprzyjająca i duża publiczność to rzeczy, które sprawiły, że akurat TO wyjście było tak wyjątkowe. Nocka Alternatywna to praktycznie zawsze mieszanka różnych alternatywnych stylów muzycznych. Nie inaczej było w tym przypadku.
Zespół Dead Silence zagrał dla nas bardzo przyjemny i wciągający, wręcz psychodeliczny koncert. Nie było w nim czuć ciężkości death metalu, którym grupa się definiuje. Myślę, że mogła to sprawić przepiękna melodyjność wykonywanej muzyki i genialna oprawa wizualna autorstwa Jakuba Wantuły a także organizatora całego tego zamieszania, czyli Aleksandra Czyż.
Panorama - równie świeży i tutejszy projekt. Chłopaki bardzo mocno inspirują się alternatywnymi nurtami lat 80, skupiając się szczególnie na rewolucji nowofalowej. New romantic, synth pop - inspirację z każdego z tych nurtów da się usłyszeć w Panoramie. Ich brzmienie charakteryzuje także futuryzm czy industrializm. Składają się na to nie tylko surowe syntezatorowe brzmienia, ale również bardzo charakterystyczny wokal dodający bardzo dużo charakteru komputerowym kompozycjom.
Pajda - a tak właściwie Krzysztof Bochenek i jego solowy projekt, nazwany – jak śmiem twierdzić – od nazwiska autora, pokazała nam, co może zdziałać jeden artysta na scenie. Powiem szczerze, że byłem zaskoczony jakością oraz ilością energii zawartej w utworach Pajdy, gdy usłyszałem je spod sceny. Zamykając oczy człowiek wyobrażał sobie cały zespół muzyków dających z siebie wszystko i ocierających pot z czoła, a gdy je otwierał, widział tylko jednego basistę otoczonego elektroniką. Pajda gra muzykę alternatywną, aczkolwiek idzie bardziej w kierunku metalu/hardcoreu, chociaż przez jego kompozycje przewijają się również rzeczy stricte improwizowane czy melodyjne.
Innocent Spell - ostatnia grupa zasilająca szeregi artystów Wyjścia 2025 była bardzo ciekawym zakończeniem wieczoru. Ich ciepłe, otulające, wręcz bajkowe brzmienie przypominające shoegaze, gotyk, dream pop czy soft rock w bardzo komfortowy i naturalny sposób zamknęło event pełen energii ziejącej ze sceny i wręcz zmuszającej publikę do ruchu. Zespół gra już trochę czasu i to widać. Ich kompozycje są pełne i przemyślane, ale nie męczące ani przytłaczające. Myślę, że nazwa zespołu bardzo trafnie określa muzykę przez nich graną.
Projekt, którego jestem największą częścią, pozwoliłem sobie zostawić na koniec. Neve – nazwa, którą każdy wymawia inaczej i nikt nie wie, co znaczy. Chyba pora się z tym już po prostu pogodzić. Gramy bardzo energicznie, melodyjnie i porywająco, choć dążymy do jeszcze trochę innego brzmienia i nurtu w muzyce. Naszymi głównymi inspiracjami są zespoły takie, jak Deftones czy Black Sabbath, aczkolwiek dążymy do nieco cieplejszego i harmonicznego brzmienia niż oni. Można powiedzieć, że nasz charakter cały czas się kształtuje. Jesteśmy trójką młodych i zapalonych do działania chłopaków. Jednak nasze ambicje są wsparte również masą doświadczenia – każdy z nas jest bardzo obyty w muzyce i grze na swoim instrumencie. Na Wyjściu zagraliśmy zarówno swój materiał, jak i parę bardzo znanych – w szczególności wśród młodszej części publiczności – coverów, na co zareagowali bardzo pozytywnie.
Zapraszam do sprawdzenia twórczości każdego z w.w. artystów w internecie na takich serwisach, jak bandcamp, soundcloud, youtube czy spotify. Zapewniam, że jest na czym zawiesić ucho.
To wydarzenie było jednym z ostatnich zorganizowanych w Klubie Mayday z powodu nadchodzącego remontu, i myślę, że było to bardzo honorowe i pozytywne zakończenie pewnego etapu związanego z tym miejscem. Ludzie już dawno nie bawili się tak dobrze i licznie, jak na tym wyjściu, więc uśmiech na twarzach mieli również organizatorzy, którym za piękne i profesjonalne przygotowanie i przebieg wydarzenia bardzo dziękuję w imieniu swojego i wszystkich innych zespołów grających na Wyjściu - nocy alternatywnej 2025.
Jakub Jarosz